poniedziałek, 27 stycznia 2014

Trzymając się wschodów słońca

Świat przybrał dziwne barwy. Nic nie jest takie, jak za czasów błogiego dzieciństwa, kiedy zupa "pomidojowa" była jedną z niespodzianek dnia, kiedy suchy piasek przesypywał się przez sitko i poruszał malutki wiatraczek, wprawiając mnie w zachwyt. Letnie dni nie są takie jak kiedyś już od kilku lat. Nie ma tej słonecznej poświaty, która okrywała dziecięce niewinne ciałka. Chmury się nie śmieją i coraz mniej przypominają smoki...Nawet zimy są już inne: bardziej mrożne, dystrykcyjne. Za wzorkami na szybie nie stoi "dziadek mróz",ale zwykły ohydny wiatr i zimna woda. A świat? Jest brudny, zezwierzęcony. Czy naprawdę nie ma w nim miejsca na klarowne zasady, moralne, pełne dobra ludzkie serca, które pragną żyć w sposób idealny...? Wszyscy podążają za instynktem, jakby zamiast się rozwijać, cofali do epoki, w której obrośnięci byli futerkiem. Wszystko odarte z intymności, miłości, wszystko jest przerażająco cielesne, nie ma miejsca na rozwijanie wnętrza.
Bombardowana codzienną porcją nagich ciał, wyświetlanych w telewizji, boję się, że ulegnę dzikim masom i popłynę z prądem. A przecież z prądem płyną tylko śmieci...
Muszę trzymać się więc słońca i razem z nim, z góry, patrzeć na rozwijanie się śmierdzącej zarazy. Nie pozwolę się zmienić. Nigdy.

" W oddali łąki, wejdźże do łóżka,
Czeka tam na Cię z trawy poduszka.
Skłoń na niej główkę, oczęta zmróż,
Rankiem Cię zbudzi słońce, Twój stróż."

                                         "Igrzyska Śmierci" S.Collins

niedziela, 19 stycznia 2014

Między zimą a rajem

Wychodzisz. Mroźny wiatr okrywa Twoją twarz. Blask z pokrytych szklaną taflą lodu przedmiotów uderza Twoje piękne oczy. Idziesz po zmrożonych chodnikach, zastanawiając się, jak to możliwe, że znalazłeś się w tym miejscu. A potem wspominasz sny. Tornada, kolorowe farby i ciemność pokoju oplata Twój spragniony umysł. Przełykasz ślinę, jakby to ona miała nasycić Twoje marzenia. Wciąż idziesz, aż wreszcie orientujesz się, że idziesz jakimś innym rytmem. Raz - dwa, raz-dwa...Tak bije mięsień w Twoim ciele, którego nie sposób rozgryźć. Przez głowę przebiegają Ci słowa piosenek, a Twoja dusza krzyczy. Przypadek? Nie sądzę. Wewnętrznie wyrywasz się spod węzłów przyzwoitości. Myślami jesteś daleko. Biegniesz, ciężko dysząc, a jednocześnie dziwisz sie, ile masz siły. Jak dużo potrafisz znieść i jak przewrotny jest człowieczy los... Aż wreszcie peron ostatni. Przystanek: wieczność. Nikt nie pyta, czy tak miało być. Tak jest. Miejsce? Raj. Wita Cię ktoś, kogo lubisz. Uśmiech pojawia się na Twojej twarzy i nie zamierza schodzić. Wszędzie słychać śmiech, który odbija się od zlodzonych przedmiotów tej Krainy Lodu, niczym kaskada Wodospadu Niagara. Tak wygląda niebo?  Wśród błękitów, ciepłch uścisków i spojrzeń czujesz połączenie dusz. A zawsze mówiłeś, że mama urodziła Cię w całości... Dopiero teraz czujesz, jakby to była pełnia.
Czerwone jabłuszko zdobi Twoją wyciągniętą dłoń. Skąd się tu wzięło...? Podobno zakazane owoce smakują najlepiej...

czwartek, 16 stycznia 2014

Podsumowanie roku

Dokładnie 16 dni temu zakończyliśmy 2013 rok. Stwierdziłam, że dobrze czasem jest powspominać stare czasy, żeby móc ze spokojem powiedzieć im: żegnajcie.
A teraz chcę pożegnać cały ubiegły rok.
Kochany 2013!
Dzięki Tobie odkryłam, jak ważne są dobre relacje międzyludzkie, a przede wszystkim: dobre relacje z dobrymi ludźmi. I że nie zawsze należy wszystkim ufać.
Dowiedziałam się też, co znaczy tracić bliskie osoby. Już wiem, ze nie wiadomo, kiedy przyjdzie nam odejść z tego świata, dlatego trzeba w pełni wykorzystać każdą chwilę, bo może być tą ostatnią. Teraz już inaczej żegnam bliskich. To trochę smutne, ale zawsze przez głowę przebiega mi myśl: to może być ostatnie pożegnanie...
Przeżyłam też piękne chwile, których nie będę wyrzucać z serca. Pierwszych miłości się nie zapomina - tak mówią. Co prawda to nie do końca było to, o czym marzy każda z nas, ale pewne sceny z tego filmu były naprawdę udane. Może nawet kiedyś podzielę się nimi z Wami, w jakichś opowiadaniach.

Osiągnęłam również wiele. Zdobyłam statuetkę "Primus inter pares", zakończyłam etap gimnazjum, odtańczyłam poloneza i dostałam się do jednego z najlepszych liceów w mojej miejscowości. Zajęłam trochę I miejsc w konkursach literackich.Dobrze napisałam testy, mimo że w dzień egzaminów z polskiego miałam pogrzeb....A najdziwniejsze jest to,że całe to piekło przeżyłam i żyję dalej. I wszystko się ułożyło.
Wbrew pozorom był to dobry rok. A teraz mówię mu do widzenia i wpadam w objęcia kolejnego, 2014 ;-)

Podsumowanie skondensowane, mało liryczne, ale takie powinno być. Do zobaczenia! :)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

It should be easy

Ciągle mam zadawane prace domowe, ciągle muszę coś zrobić, że z utęsknieniem wyczekuję ferii. A w ogóle to już wakacji. Męczy mnie ten brak śniegu. Skoro jest zima to powinien być śnieg, a gdy nie ma śniegu to powinna być już wiosna. Poza tym w mojej głowie jest zima. Panują wichury i zamiecie śnieżne, a ja utknęłam gdzieś między ciepłem kominka a zmrożonymi płatkami śniegu, w przedsionku. Wspomnienia bombardują moje biedne myśli. Choć chciałam o nich zapomnieć. I czasem zastanawiam się, czy moja ogólna oziębłość jest spowodowana wspomnieniami czy moją osobą.  Wydaje mi się, że raczej taka się stałam, dokładnie, jak zgorzkniały dorosły, który z rutyną patrzy na życie. Jest jeszcze dla mnie ratunek?
directxKursory na stronę