czwartek, 29 maja 2014

The King of Fruit

Maj zmierza ku końcowi. I jestem coraz bliżej końca roku szkolnego. Nawet nie wiecie, jak dużo mam teraz pracy! Same sprawdziany i ogromne prace domowe. Nie wiem, jak się w tym już połapać.
Niedawno świętowaliśmy dzień matki. Razem z sis kupiłyśmy naszej mamie książkę i kwiaty - różowe tulipany. To był piękny, słoneczny dzień. I w dodatku - moje imieniny. Tak się dziwnie składa, że w przyszłości będę obchodzić jednego dnia dwa święta - dalekiej przyszłości, oczywiście.

Wszystko jakoś się musi ułożyć. Wreszcie ukończę pierwszą klasę i zdobędę średnią przynajmniej 4.75. Tak, jestem w stanie to zrobić. Może nie będę najlepsza, ale będę oznaczać trochę więcej, no i sama satysfakcja!

Musicie wiedzieć, że w poprzenim tygodniu weszłam na omegle - tak z nudów, dla rozrywki, żeby podszkolić angielski. Poznałam przesympatycznego Indusa! Jesteśmy jak przewodnicy po świecie i informujemy siebie o panujących w naszych krajach zwyczajach. Muszę przyznać, że Indie, to piękny kraj. A ludzie w nim są naprawdę bardzo życzliwi. Wiedzieliście, że mango jest tam nazywane Królem Owoców?

Trzymajcie się, Przyjaciele! :)



niedziela, 18 maja 2014

Chmurny maj

Wczoraj tyle się działo... Rano pojechałam z tatą do babci, dziadka i cioci, bo dziadek chciał pojechać na wieś. Jak zwykle szukał wymówki, żeby wyrwać się z domu, od swojej schorowanej żony i córki, która zwichnęła bark. Takie zachowanie naprawdę mu nie przystoi. Ale on będzie i tak ciągle mówił, jak jemu jest źle, jaki to on jest biedny, chociaż nie widzi tego, że babcia nie może nawet palcem ruszyć, ani podnieść głowy i na pewno chciałaby robić to wszystko,co on, byleby nie być chorą. W dodatku ma klapki na oczach i uparcie twierdzi, że babci jest lepiej, bo "to przecież po udarze", chociaż to wcale nie był żaden udar, lecz nieuleczalna choroba,która po kolei paraliżuje kolejne miejsca w organizmie,które powinny funkcjonować automatycznie. Tym sposobem babcia praktycznie już nic nie mówi(bo mięsień,który jest językiem przestał być taki "wygimnastykowany" i od niej zależny), a o chodzeniu (ba, samodzielnym siedzeniu!) nie może być mowy. Ale dziadek tego nie zrozumie, bo ma trudny charakter i jemu nic się nie przetłumaczy, bo uważa, że on wie najlepiej. I tym sposobem SLA (Stwardnienie boczne zanikowe) jest również zbyt rzadkie i żaden lekarz nie powie mu,co to jest,ani jak to leczyć. "A ogólnie przyjmuje się, że ALS prowadzi do śmierci w przeciągu 3-5 lat;" i jest to związane z niewydolnością mięśni dróg oddechowych. To naprawdę straszne i smutne. Ale my jesteśmy bezsilni, zwłaszcza, że dziadek nie przyjmuje tego do wiadomości i nie szuka żadnych lekarstw,które poprawią babci życie i opóźnią ową niewydolność mięśni oddechowych. A Rilutek istnieje. Poza tym dziadek wyrzuca tacie, że dla niego nie jest mama najważniejsza, podczas gdy to tacie naprawdę zależy na niej razem z jego siostrą , a dziadek chce się stąd jak najszybciej wyrwać.  Wczoraj tata obiecał mi, ze zawiezie mnie na urodziny do Świdnika, dlatego musieliśmy wyjść (tata miał zaraz potem wrócić), ale dziadek stwierdził, że "przecież jest duża, może sobie sama dojechać". Wtedy emocje taty sięgnęły już zenitu i powiedział, że to jego córka i to on będzie decydował, czy będę sama jechać czy nie. Ogólnie dziadek powiedział, że dobrze, "dobrze, dobrze, spieprzaj już, jak mi tak pomagasz" (swoją drogą jest z niego straszny gbur i cham), tata powiedział, żeby dziadek się zastanowił, czy dla niego jest najważniejsza żona, czy wieś i jego pomidorki na niej, a potem wyszliśmy. 
W samochodzie uważnie słuchałam jak się tata żalił, widziałam, że tego potrzebuje : stwierdzam, że miał trudne dzieciństwo i dziadek  notorycznie go poniżał, tak, że tata naprawdę wziął sobie za cel zdobyć cudowne wykształcenie i dobrą pracę. Tak też się stało. Wczoraj wykrzyczał mu wszystko, nie poruszał spraw z przeszłości, ale widziałam, że w tym krzyku dawał upust tym wszystkim emocjom, które nagromadził w dzieciństwie. Było mu bardzo ciężko, że aż żal mi było, go zostawiać...

Ale wygramoliłam się z samochodu i powędrowałam szukać numeru mieszkania, machając tacie pokrzepiająco ręką. 

Na urodzinach Panny Doskonałej(Tak,to nowy pseudonim,nowa osoba) było cudownie - dokładnie tak wyobrażałam sobie wszystkie urodziny (a nie dziką imprezę z mnóstwem%) . Dziewczęta były wychowane, jednocześnie inteligentne i przezabawne, więc czułam się jak w raju. Co prawda trochę niewygodnie było mi w sukience (mówiłam mamie, że może lepiej jest założyć spodnie...ale wreszcie obie stwierdziłsmy, że sukienka będzie odpowiednia na urodziny), ale mimo to, było wspaniale.
Panna Doskonała to urocza osóbka, która ma dobry charakter i w dodatku uroczyła nas przepyyysznym jedzeniem - ta sałatka "gyros" była wyśmienita, a torcik miał tak słodkie truskawki, że rozpływały się w ustach.

I tym sposobem dziś zamierzam odrobić lekcje na jutro, pouczyć się i pojechać do drugiej babci na niedzielny obiad.
Trzymajcie się ciepło i nie traćcie wiary w ludzi!

wtorek, 13 maja 2014

Koniec, świata koniec

Ostatnio wiele się wydarzyło: jak wiecie eurowizję wygrał/a osoba z brodą, której ciężko przypisać płeć, a nasz polski występ został skomentowany jako "seksistowski". Ale, ale. To, że wygrał/a Austria to jedno, a że polski występ seksistowski to drugie.
Osobićie baardzo podobał mi się nasz występ - mimo, że za Cleo nie przepadam, podobał mi się sam pomysł i wykonanie. Jednak dziewczęta, które robiły masło, nie musiały "wydymać" swoich zacnych ust, ani mieć dekoltu do samego pępka. Ale przymrużyłam na to oko - takie czasy, a i one nie pokazały znowu aż tak wiele. Jak to powiedział Donatan : "Nie bądźmy pruderyjni". Niestety, jestem coraz bardziej zgorszona "rozdymaniem" tej sprawy do granic możliwości i wrzucaniem zdjęć na fb przez Donatana praktycznie nagiej Oli, która swoje intymne części ciała zasłonięte ma jedynie przez jego ręce. To nie jest już smaczne ani normalne - takie zdjęcie  (wbrew temu,co twierdzi ów producent) już  jest jak pornografia. Przez niego Polki zaczną być postrzegane za tanie lale, które nie powiem,co robią (bo na pewno nie masło...).

A ogólnie jesteśmy na finishu, do końca roku szkolnego pozostało już niewiele. I wreszcie zajmę się tym,czy naprawdę będe chciała: realizacją! Już widzę te obrazy, wiersze, opowiadania, grane przeze mnie piosenki na keyboardzie, śpiewanie, codziennie ćwiczenia, może jakiś basen, rolki...eeech, wakaacje, przybądźcie!

Pozdrawiam wszystkich i życzę słonecznych dni i ciepłych uśmiechów!

wtorek, 6 maja 2014

Dobrze gdy nie za dobrze

Ostatnio,mimo długiego weekendu - nienajlepiej. W sumie czuję lekkie załamanie nerwowe - taki Lekki Smutek. Boję się iść do szkoły- bo wiem, że nie dostanę dobrych ocen. Może to, co mówi mama, że się nie uczę, nie jest bzdurą? Już sama nie wiem,co o tym wszystkim myśleć. Boję się. Dlatego na dwa dni przed pójściem do szkoły piszę tutaj o tym, że właśnie robię tabelkę z odmianami z niemieckiego, że zaraz po tym zabiorę się za biologię i wos i wszystko będzie dobrze. Będzie jak dawniej,prawda? Będę mieć pasek na koniec roku, żeby rodzice mogli się mną chwalić, tak? Czy nie będę miała paska, a rodzice dadzą mi poznać, że stałam się nic nie warta, bo nie przynoszę im sławy i dumy, ani pocieszenia?  Czy zadowolę ich ludzkie, nicniewarte pragnienia, ich żadze i świadomość, że mnie "dobrze" wychowali? I że to przecież tylko ich zasługa? Czy uda mi się zadowolić ich chore ambicje, które może kiedyś sprawią, że wyląduję w psychiatryku? Kiedy będę mogła poczuć spokój duszy? Boże, proszę, jeśli chcesz mnie zabrać z tego świata - zrób to teraz. Nie obchodzi mnie późniejszy płacz rodziny - mam dosyć życia pod ich dyktando, życia mającego zadowalać TYLKO ich, a nie MNIE. Chciałabym żyć dobrze, zgodnie z sumieniem, być po prostu dobrym i uczciwym człowiekiem,który wszystko obdarza miłością. Ale w tym domu to bardzo trudne.
Gdy powiedziałam o tym, że inni mają 4 i 5 z historii,bo ściągają, oni zasugerowali, że może też powinnam! Ja rozumiem, że czasem się zdarzy, ale ja nie umiem i nie chcę ściągać. I mam dosyć tego, że ciągle mówią mi co mam robić. W ogóle to mam już dosć życia w tym świecie i ucieszyłabym się z jego zakończenia.
Pozdrawiam ze słoną łzą na policzku.
directxKursory na stronę