sobota, 1 lutego 2014

Birthday


 

Stało się! Skończyłam 17 lat. Urodziny spędziłam z moją najlepszą na świecie przyjaciółką - to o Tobie mowa, Caroline! Przywitałaś mnie jak zawsze - pogodna i ironiczna. Uśmiechnięta od ucha do ucha, z prezentem w dłoniach. Zajęłam się wzruszaniem się piękną ramką i naszym wspólnym zdjęciem, książką oraz słodką milką. A po chwili zobaczyłam Ją z wielkim tortem,na którym była petardka, strzelająca w górę kaskadą złotych iskier. Tort był dziełem sztuki! Składał się z takiej ilości warstw, że nigdy czegoś podobnego nie widziałam. Pyszne czekoladowo - orzechowe kawałki tortu znikały w naszych buziach.  A to nie był koniec niespodzianek! Jak wariatki robiłyśmy sobie głupie zdjęcia, aż w końcu znalazłyśmy wśród nich jakieś normalne, które Caroline postanowiła umieścić mi na Facebook'u. Ale co to byłyby za urodziny, gdyby nie wspólne przebranie w dresy, w które o dziwo się zmieściłam! Jak to się w ogóle stało? Musiałaś użyć chyba jakiegoś zaklęcia powiększającego, Chudzinko! Wspominałyśmy stare lata, kiedy chodziłyśmy do gimnazjum, a wszystko było bajecznie proste; potem pozwoliłaś mi się czesać (i wyglądałaś w tej fryzurze bosko), zajadałyśmy się spaghetti Twojej mamy, pizzą, oglądałyśmy "Abstrachuje" i darłyśmy się w niebogłosy, śpiewając piosenki 1D.  A potem postanowiłaś mnie nagrać, śpiewającą Adele, by na końcu stwierdzić, że szkoda Twojej pamięci!
Pod wieczór, gdy już byłyśmy umyte i ubrane w swoje urocze pidżamki, przyszedł czas na głuupi serial "Warsaw Shore"i  popcorn. I nie, wcale nie podziałała na mnie Twoja Perła Winter, a mój dobry nastrój i nagły atak śmiechu spowodowany był wyłącznie Twoją obecnością. Swoją drogą nie była taka gorzka,jak Ci najpierw oznajmiłam,a z butelki faktycznie smakowała lepiej.
Wreszcie padłyśmy zmęczone,ale w nocy coraz Cię budziłam, żebyś nie myślała, że sobie ze mną tak słodko prześpisz całą noc.
Pozdrawiam Cię, dziękuję za najwspanialsze urodziny ever!

Nie przypuszczałam, że dostanę prezenty od najlepszych dziewczyn z mojej szkoły. To było takie kochane i miłe, że nagle stwierdziłam, że świat jest jednak wyjątkowo piękny.Panna Ania-nie-Andzia(pseudonimy wiadomo, że wolę wstawiać, by zachować anonimowość) wykonała najpiękniejszą kartkę urodzinową, jaką kiedykolwiek widziałam. A Panna Informatyczna upiekła dla mnie przepyszne ciasteczka, którymi zachwycała się cała moja rodzina! Urodziny te zapamiętam na długo.

A moja kochana Matka Chrzestna również miała dla mnie prezent. Ogrooomny słownik angielsko-angielski już zdobi moją półkę.

Jak cudownie kończyć 17 lat...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

directxKursory na stronę