piątek, 31 sierpnia 2012

31 sierpnia - BlogDay 2012

A więc nastał ten oto "szczególny" dzień, kiedy to blogerzy z całego świata jednoczą swoje siły, by złączyć się w jedno i świętować dzień swoich podopiecznych - blogów.
Święto dość specyficzne, trochę dla niektórych może odstraszające, niemniej jednak postanowiłam wziąć udział.
Tak więc, polecam te oto blogi, które w moim przekonaniu do niebios się wznoszą i tam w obliczu niezmierzonej (po)chwały Białe Kotki są notorycznie czytane:
1.Mam Wątpliwość - A. Radomska - blog zabawnej, sarkastycznej i nieco szurniętej, ale jakże mądrej kobiety o niebanalnych poglądach - jak dla mnie I miejsce na liście polecanych.
2.Ośmiorniczki - blog (nie)zwykłej nastolatki o ciekawym spojrzeniu na świat, polecam!
 Hmmm....Chyba powinnam polecić 5 blogów, ale niestety nie czytam, ponieważ nie było mi dane poznać adresów tych jakże zacnych tworów ludzkiej ręki.
Dlatego też proszę, wyjątkowo(!) dzisiaj o jakieś spamy ;) Wszystkie "Fajny blog! zajrzyj do mnie" mile widziane. Nie krępuj się.

Pozdrawiam

sobota, 25 sierpnia 2012

Zakończmy to z godnością

I zostało już tak niewiele.
Tylko ławka na placu będzie pamiętała, że kiedyś tam byłam. Tylko gołębie, które ciągle mnie straszyły, będą wiedziały, że ja, Białe Kocię, nieoficjalnie "Beznadziejny przypadek", byłam wśród nich, buszując po mieście w poszukiwaniu zakupów. I tylko książki będą pamiętały dotyk moich ciepłych rąk, kiedy nienasycona odkładałam je na półki. A przyjaciele? Zapomną.

Zostaną mi po wakacjach tylko rysunki, opowiadania i rozmowy w archiwach. A moje wspomnienia? Oczywiście wyblakną. Po upływie kilku lat nie będę pamiętała już nic z tych wakacji - tylko delikatne przebłyski. Na szczęście pomyslałam o tym zawczasu i prowadziłam pamiętnikowego bloga. Jednak trzymając się tradycji, prowadziłam też pamiętnik "papierowy". Stary dobry przyjaciel, który będzie spoczywał ze mną w trumnie. Zabiorę do grobu wszystkie tajemnice. Całe swoje życie.
   Wiem, że to dość egoistyczne, ale mam dziwne przeczucia, że nikt mnie nie pokocha albo raczej, że to ja nie będę w stanie nikogo pokochać.  Umrę samotnie, pochowa mnie państwo, może znajomi. Zabawne, prawda? Daj sobie spokój! Przestań o tym myśleć! Miłość przyjdzie sama, zobaczysz. -  Ile razy sobie to powtarzałam? Wreszcie mam dosyć powtarzania i tego. Nareszcie przyszedł czas, że zacząć po raz kolejny od początku. Trzeba wreszcie żyć z uśmiechem i z radością przeżywać każdą chwilę. Chcę nauczyć się cieszyć z drobnych rzeczy, by moje życie było szczęśliwe, ponieważ to przecież my decydujemy,jakie ono będzie.

Dni uciekają, a w mojej głowie znów wiatry wieją. Pustka bije po oczach z daleka. A przecież niedługo olimpiada z polskiego. Muszę się wreszce wziąć za siebie.

A więc: zakończmy wakacje z godnością i z uśmiechem przywitajmy szkołę!
Trzymaj się ciepło, nie zapomnij o Białej Kotce, która pisała w te wakacje ;)
Bye

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

"Wybitni pisarze" chcecie kałamarze?

Dobrze, że pamiętnik mi już nie odpisuje. Chyba z tego wyrosłam, a może pisząc, już wiem, co dokładnie chcę napisać?
W każdym razie mam wrażenie, że mój stan emocjonalny uległ unormowaniu. Tak sądzę.

Niedawno wróciłam od babci po kilkudniowym pobycie. Dziadek pomagał mi trochę w rozwijaniu mojej malarskiej smykałki, a babcia pomagała w odbudowaniu pewności siebie, ciągle powtarzając swoje babcine" ach,jaka ona pracowita dziewczynka". Po przeszperaniu całego domu i zajrzeniu w każdą zakurzoną dziurę, odnalazłam kronikę rodzinną, wykonaną przez moją trzynastoletnią wówczas mamę! To był prawdziwy skarb, zważywszy na fakt, że moja ukochana babcia wyrzuca wszystkie takie "śmieciuszki", które tak naprawdę mają wielką sentymentalną wartość...

Wiecie, zabawne, ale zawsze gdy zakładałam bloga z opowiadaniem  - a opowiadania nie były aż na tak niskim poziomie(i nie, nie jestem zarozumiała, tylko obiektywna) - to nigdy nie miałam zbyt wielu komentarzy. Nawet wyświetleń stron nie było zbyt dużo.  A teraz przeglądając fb i jedną z jego witryn fanowskich, natrafiłam na promocję bloga z opowiadaniem o jakiś nadnaturalnych istotach. Och, oczywiście, nikomu nie zazdroszczę ani nic z tych rzeczy, ale jeśli widzę rażące błędy np. "napewno", "ubierać coś", w dodatku ogromny problem z przecinkami i ogólnym charakterem opowiadania, ze stylem opisywania...to czuję jak zalewa mnie wrząca krew, ponieważ właśnie pod takim opowiadaniem są już cztery komentarze z zawartością "superaśne", "ale fajne!czekam na kolejny rozdział". Świadczy to tylko o guście czytelników, być może też o  zbyt niskich wymogach , jakie mają do literatury oraz o braku wyrafinowania. A teraz zadam pytanie: czy w takim razie literatura na lepszym poziomie, lecz o równie ciekawej tematyce jest obecnie niezrozumiała? Nie mam pojęcia, czego chcą przeciętni zjadacze chleba. 
Myślę jednak, że nie jest to ważne. Przynajmniej nie aż tak. Literatura musi trzymać fason, zakładać obciskające gorsety, nosić pełne "umundurowanie" , składające się z wysokiej jakości ortografii, niebanalnego pomysłu oraz wyrafinowanego i poprawnego języka. Tych, którzy nie potrafią tak pisać, powinno się kształcić, ale nie nazywać pisarzami albo "początkującymi" pisarzami. Pisarz jak dla mnie, to zbyt dobre słowo, żeby je tak bezcześcić.

Pozdrawiam tych, którzy tu są.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Zmienni

     Ludzie są zmienni. Dzisiaj jest w porządku - miła, dobra, uczciwa. Jutro już inna - cyniczna, nad wyraz "dorosła", by robić to wszystko, co można tylko "dorosłym". Dzisiaj ją znasz. Jutro - czy kiedyś ją znałam?  Niestety, to "jutro" pozostaje na każde kolejne. I nie wiesz, czy nastąpi jeszcze jakieś "dzisiaj".
Ośmiorniczko, jak myślisz, czy można od tak się zmienić? Ze względnie dobrej na cyniczną mistrzynię w nocnych imprezach? To zabawne, co potrafi zrobić czas z ludźmi młodymi. Z ludźmi,którzy nie są jeszcze ukształtowani na "dłużej".
 Myślę, że już ją straciłam. A może po protu się pomyliłam. Może właśnie ta dusza nigdy nie będzie w pełni czysta i "dobra"? Może tego nie da się wypracować?
Wiem tylko, że kolejna osoba "odpadła". Zmieniła się, a jak.

Droga Koleżanko!

Myślisz, że tego nie zauważyłam? Czy naprawdę myślisz, że nic mnie to nie obchodzi? Czy jesteś wręcz pewna, że nie przeszkadza mi styl życia, jaki prowadzisz?

Ja sądziłam, że nic się nie stanie, jeśli powiem : "Twój cyrk, Twoje małpy". Myślałam, że się "nawrócisz", ale Tobie było" w to mi graj" . Późniejsze słowa: "To Twoje życie" były już znudzonym utwierdzeniem w przekonaniu, że nie mogę Cię zmienić, że nie zmienię Twojego wewnętrznego "ja". A kolejne dni przemyśleń uzmysłowiły mi, że jednak jesteśmy z różnych bajek. Czy da się to jeszcze naprawić? Czy jest możliwa przyjaźń? Nie sądzę. Ja nie mogę się zmienić, to wiem na pewno. I Ty również to wiesz. Wyrobiłam w sobie nawyk,który jest całym zbiorem moich własnych zasad. Nie wiem,czy  tego potrzebujesz, bo wydaje mi się, że stwierdziłabyś, iż coś Cię  "ogranicza". Może to kwestia wychowania, nie wiem. Może zechcesz jeszcze być tą dawną, która nie próbuje alkoholu, nie będzie robiła różnych innych głupstw... Mam nadzieję, że tego nie przeczytasz, zanim z Tobą nie porozmawiam w cztery oczy.
Gdy już po rozmowie jednak to przeczytasz, wiedz, że nie chciałam sprawić Ci przykrości. Po to powadzę tego bloga. By lepiej zrozumieć siebie i poukładać wszystko w głowie. 

Liczę na to, że to tylko chwilowe, że może się pomyliłam i wszystko było tylko dlatego, że się długo nie widziałyśmy. I że okaże się, iż nie zechcę z Tobą rozmawiać o tym, co tu napisałam.

Tak to już czasem z ludźmi bywa. Nie złość się na mnie.

środa, 8 sierpnia 2012

My z drugiej połowy XX wieku?

Pamiętam, jak na lekcji polskiego omawialiśmy wiersz Małgorzaty Hillar "My z drugiej połowy XX wieku" i gdy zastanawiałam się, czy przypadkiem nie należę właśnie do "tych z drugiej połowy". Przecież urodziłam się 97 roku, więc jakby nie patrzeć jeszcze XX wiek to był. Niestety, pochłonięta odrabianiem prac domowych, nauką i ciężką pracą związaną z konkursami, już po lekcji moje myśli zepchnęły te dyrdymały na dalszy plan. A wiersz zniknął z pamięci. Dopiero teraz przeszukując internet na niego trafiłam:

My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów

Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi

Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami

Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami

Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce -
umieramy z miłości.


Pomyślałam chwilę nad nim i stwierdziłam, że mam w sobie odrobinkę tych wszystkich cech. Tylko dlaczego? "Wstydzimy się miękkich gestów..."   Ile w tym prawdziwości...Dopiero pisząc na blogu umieram z miłości.
Białe Kocię? Zmartwię Cię.
Dlaczego?
Odchodzę.
Słucham? Ale jak to...  
Nie potrzebujesz już mnie. 
Nie?
Nie. Dasz sobie radę beze mnie.Wpadnę jeszcze kiedyś. Trzymaj się, Kotku.
Do zobaczenia...

czwartek, 2 sierpnia 2012

Pragnienia

Pragnienia

Umysł oblany szarością
grzmiącą ciszą codzienności
wyglądający przez zimną
szklaną szybę za którą
                        zawsze deszcz

nie dostrzega słońca

z każdym oddechem
czuję ból życia
niewypowiedziane słowa
                                marzną

one kaleczą moją duszę

trwam w klepsydrze czasu
gdzie piasek zastygł
drżę na granicy
snu i życia
jestem cieniem

mówią: niezrozumiana dusza

ja nic nie mówię
nikt nic nie wie
ochraniam swoją
                        nadwrażliwą różę

patrzycie ale nie widzicie

maska z uśmiechem
uwiera mnie w usta
rozrywa cienką skórę
po twarzy toczy się
                        kropla krwi

 wolnej, radosnej, niepowtarzalnej.




Białe Kocię, to Twój wiersz?
Mój.
directxKursory na stronę