Pragnienia
Umysł oblany szarością
grzmiącą ciszą codzienności
wyglądający przez zimną
szklaną szybę za którą
zawsze deszcz
nie dostrzega słońca
z każdym oddechem
czuję ból życia
niewypowiedziane słowa
marzną
one kaleczą moją duszę
trwam w klepsydrze czasu
gdzie piasek zastygł
drżę na granicy
snu i życia
jestem cieniem
mówią: niezrozumiana dusza
ja nic nie mówię
nikt nic nie wie
ochraniam swoją
nadwrażliwą różę
patrzycie ale nie widzicie
maska z uśmiechem
uwiera mnie w usta
rozrywa cienką skórę
po twarzy toczy się
kropla krwi
wolnej, radosnej, niepowtarzalnej.
Białe Kocię, to Twój wiersz?
Mój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz