Więcej, więcej!
Kto mówi?
Więcej i więcej, nigdy nie powiem dość!
Białe Kocię?
Tym
razem nie. To powiedziała ośmiorniczka, w pewnym sensie. Pomyślałam, że
mogę zaspokoić jej pragnienie czytania, pochłaniania wszystkiego, co
posiada literki.
A wiesz, w jaki sposób? Wkleję tu swoje opowiadania i niektóre wiersze, które uważam za denne, beznadziejne, dekadenckie.
Ale ośmiorniczko, czytaj, ogłupiaj swoją dojrzałą duszę tymi bzdetami, które nie powinny wchodzić do Twojego wnętrza.
Najpierw
zaprezentuję opowiadanie. Pamiętam, jak czytając go na lekcji moje
policzki płonęły krwistą czerwienią, a oczy dziwnie piekły, jakby
chciały powiedzieć : "Tak, wiem, że Was to nie obchodzi! Jesteście
zimnym, pozbawionym uczuć pokoleniem"
Białe Kocię, mówisz o "Wspomnieniu życia"?
Sam się przekonasz.
Nie
jest tam strasznie ciemno, ale mogłoby być jaśniej. Jest za to
ciepło i przytulnie. Niestety, dla mnie to tylko przypomnienie
tego, co już nie wróci. Jest dla mnie obcym miejscem, w którym
niegdyś czułam się taka szczęśliwa i bezpieczna. Pamiętam, jak
kochałam zgłębiać jego historię, czując na ciele gęsią
skórkę. Teraz wspomnienia niedawnej przeszłości głęboko
zagnieżdżone w moim sercu sprawiają mi fizyczny ból, który ani
na sekundę nie maleje. Z każdym dniem zabierają mi coraz więcej
odwagi i pewności siebie, z jaką przestąpiłam bramy brzuszka.
Tęsknota parzy mnie od środka, niczym roztwór soli uszkadzający
wnętrze małej istotki.
Miałam
kilka miesięcy na dumanie pod sercem mojej mamy. To nie jest dużo.
Inne dzieci spędziły tam aż dziewięć! Zastanawiałam się wtedy,
jak wygląda świat. Kim właściwie jestem? Skąd pochodzą te
odgłosy? Czy jestem tylko ja i mama? Pamiętam, że od razu
pokochałam moją mamusię. Uwielbiałam słuchać jej głosu, kiedy
rozmawiała z przyjaciółkami. Delikatnymi kopnięciami chciałam
zapewnić ją o mojej bezgranicznej miłości. Strasznie się o nią
martwiłam, ponieważ często płakała. Czy to ja byłam przyczyną
jej smutku? Nie wiem. Jednak po jakiś dwóch miesiącach od mojego
istnienia, zaczęłam się czuć coraz gorzej. Moją mamę chyba ktoś
pobił… Czułam się nieswojo. Smuciłam się razem z nią.
I
właśnie wtedy nadszedł ten okrutny dzień, kiedy rodzice mi nie
pomogli. A ja tak bardzo potrzebowałam pomocy! Zobaczyłam blisko
siebie dziwne narzędzie. Ukłuło mnie! Wołałam do mojej mamusi
bardzo głośno, ale nie słyszała mnie. Ludzka natura powoli się
mnie pozbywała. Cząstka po cząstce, paluszek po paluszku…
Traciłam siebie. Próbowałam uciekać, ale ostre narzędzie za
każdym razem mnie doganiało, coraz bardziej mnie okaleczając. Gdy
nie miałam już rączek ani nóżek zaczęłam wołać do tatusia.
Prosiłam go o pomoc. Zapewniałam o swojej miłości. Mówiłam, że
będę kochać zawsze, że nie potrzebuję pięknych sukienek.
Zadeklarowałam, że będę ich słońcem, jedynym promyczkiem,
który rozświetla życie. Myślałam, że uda mi się przetrwać…
Chciałam pomachać moim rodzicom, dać jakiś znak, gdzie jestem…
Niestety, nie miałam już czym! Małe szczypczyki złapały mnie za
główkę… Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie bólu, jaki mi
towarzyszył. Naraz straciłam oczy. Wtedy krzyczałam najgłośniej:
Mamusiu! Tatusiu! Nie wiem nawet, jak wyglądacie. Już nigdy was nie
zobaczę… A czy wy mnie zobaczycie? Już nie spojrzycie w błękitne
oczka swojej kruszynki… Nie weźmiecie za rączki… Nie nauczycie
chodzić, ale przecież mogę jeszcze żyć! Proszę, nie zabijajcie!
Dlaczego mnie nie kochacie? Czy zrobiłam coś złego? Ja będę
grzeczna, będę waszym aniołkiem!
Rodzice
mi nie pomogli. Broniłam się, jak tylko umiałam, ale przegrałam…
I nagle ostrze dotknęło mojego brzuszka, przeszywając serce, które
rozprysło jasną krwią.
A
potem: umarłam.
Nie
wiem, co dalej działo się z moim ciałem. Nie czułam już bólu.
Mamo, czy widziałaś gdzieś moje rączki i nóżki? Dostrzegłaś
serce, niegdyś bijące tylko dla ciebie?
Postanowiłam
wtedy, że będę żyła zawsze blisko mojej mamy. W jej duszy.
Powiedziałam sobie, że zrobię to dla niej, bo przecież na pewno
mnie kochała. Tylko nie umiała mi pomóc. Cokolwiek się stało,
było to od niej niezależne, prawda? Będę do niej przylatywała co
noc, ubrana w białą sukienkę, lekko trzepocząc pierzastymi
skrzydełkami…
Kiedyś uważałam...no nieważne.
Zaprezentujesz coś jeszcze?
Tak, myślałam o jakimś wierszyku...
Który pokaże, co czułaś, przez co przeszłaś?
***
Brodzę
po
kolana
w
swojej
przeciętności
niespełnione
ambicje
nie
kładą
się
nocą
spać
pełnią
wartę
przy
łóżku
niewzruszone
moją
bezsennością
rano
dostaję
od
nich
w
twarz
zimnym
prysznicem
świadomości
zirytowana
wtapiam
się
w
szarość
dnia
a
ból
goryczy
rozsadza
mi
czaszkę
znikam.
Napisałam ten wiersz, po mojej prywatnej porażce, jadąc
samochodem. Byłam na siebie wściekła, ogólnie mówiąc. Czułam do siebie
odrazę i taką głupią bezsilność...
Na dzisiaj to wszystko.
PS: Mam nadzieję, że Ośmiorniczka poczuła ukłucie żalu dla mojego niespełnionego "talentu", którego nie ma.