niedziela, 6 lipca 2014

Czasem zły pociąg zawiezie Cię na dobrą stację...

Jest mi bardzo przykro. Jak mogłam doprowadzić do tego, by moje myśli, które są ostatnio tak płytkie, znalazły swe miejsce tutaj, na tym blogu? Kiedyś blog był zbiorem przemyśleń - czasem mądrych innym razem już tak mądrych nie. Jednak trzymał swój poziom - to mogę, myślę, powiedzieć. A dziś? Posty pisane w biegu. zapis życia, bez głębszych refleksji - ot zwykły szary człowiek XXI wieku, którego wszystko wiecznie goni. Jak to tak? Serdecznie Was przepraszam - to po prostu brak odpowiedzialności. Jak mogłam pozwolić, by nieliczne grono czytelników tak nudziło się i litowało nad nonsensownymi zdaniami?

Tymczasem zacznę od początku - tak jak powinnam, a robię to po to, by rozbudzić Wasze skryte w najgłębszych czeluściach duszy uczucia. Tak, pisanie jest chlebem, jest pokarmem, który trzyma mnie przy życiu w tym świecie... Ostatnio, podczas zmywania naczyń, stwierdziłam, że w zasadzie nie wiem, co to jest za świat. To dziwne miejsce, gdzie mieszają się dwa pierwiastki - dobro i zło. A potem, gdy już dotkną Cię wszystkie smutki i radości, jakie dla Ciebie ten świat zgotował, nadchodzi koniec. I nikt nie wie, tak naprawdę, co dzieje się potem. Czy ktoś ze współczesnych wrócił stamtąd i powiedział: "Tak, tam jest dużo błękitów, złota i słychać śpiew ptaków"? Nie. Ale mimo to, dzięki wierze katolickiej, wierzymy w jakieś "niebo", "czyściec" i "piekło". I to zupełnie wystarcza, by nie bać się i nie popaść w paranoję. Rodzimy się i umieramy - standard.

A co z miłością? Jest? Nie jest? Nie powiem Wam, bo sama nie wiem. W każdym razie ludzie to istoty, które łączą się w mniejsze stada, bo wtedy żyje się - podobno - łatwiej i przyjemniej. I to właśnie nazywa się miłością - głównie to. Są jeszcze te "zakochańce", "misiaczki", "dziubaski", które wrzucają swoje fotki w pozach co najmniej intymnych, gdy usta łączą się i wymieniają śliną ( a wraz z nią drobnoustrojami) - co kto lubi. Podobno przyjemne, w sumie, nawet, nawet, ale czemu to służy? No jak to! Przecież bez bakterii tej drugiej osoby żyć się nie da, no i w ten sposób pokazujemy, jak bardzo kochamy tę drugą osobę. Podobno jest to niezły wstęp do prokreacji.

A co z przyjaźnią? Przynajmniej ona jest realna, prawdziwa i wierna. Tylko trzeba się starać i  trafić na godną zaufania osobę. Caroline mówi, że gdy nie ma kontaktu przez dłuższy czas, to przyjaźń umiera. E tam, bujda na resorach, moja Droga! Nie miałyśmy ostatnio czasu - fakt. A czy moje uczucia się zmieniły? Nie. Gdybym miała powiedzieć Ci wszystkie sekrety,jakie Ci mówiłam - zrobiłabym to po raz drugi. To przyjaźń, która wymaga, przyjaźń serdeczna i często bolesna - bo szczera. Znamy się dobrze, a jeśli już zbyt się zmieniłyśmy - to mamy okazję, by poznawać się od nowa.
Jest i sprawa Ośmiorniczki. Po całym roku wyłoniła się niczym Wenus z piany, z tych głębin życia. Dała znak - żyje i możemy znów się spotkać. Kamień spadł z mojego zwęglonego już - niestety - serca. I tu przykład: Nie rozmawiałyśmy od roku,a mi aż serce ściska się z radości na wieść, że znowu się zobaczymy! Przyjaźń umarła? O nie, ona znowu się naradza, jak feniks z popiołów, powstaje, choć nigdy nie upadła. Przypadek Ośmiorniczki jest nie tyle ciekawy, co zdumiewający. To osoba nieobliczalna, o wyobraźni takiej (albo i większej!) niż moja. Wrażliwa - niezmiernie, horrendalnie wręcz - stanowi cudowny materiał na przyjaciółkę - starą, dobrą, od listów, spotkań raz na tysiąc lat i cichych łez wylanych na malutką książeczkę - pamiątkę z ostatniego spotkania. To wszystko składa się na przyjaźń jak z filmu.

A co ze mną? Pusta pogoń za ideałami. Często wymyślonymi. Aż się serce kraje na myśl o mojej niedojrzałości! Cóż mam zrobić? Nic, poza uważną obserwacją najmniejszych struktur, jakie mi wpadną w oko. Rozmyślaniem, długim i czasem nudnym. Ale owocnym! I kurczowym trzymaniem się tych moich ideałów, by nie zbaczać z kursu, jaki obrałam.

A co do tytułu notki - ów cytat pochodzi z filmu "Smak curry". Polecam.
Pozdrawiam Was!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

directxKursory na stronę