piątek, 11 lipca 2014

Wakacje śpiewają ptasim głosem...

To przepiękny śpiew. Każdego ranka budzę się i słyszę mnóstwo przeróżnych głosów ptasich, jak gdybym mieszkała w samym środku lasu. Tata nieustannie się denerwuje, twierdząc, że ma ich dosyć, bo śpiewają także w dzień, kiedy próbuje się skupić na pracy. Jakże można się na nie gniewać? Doprawdy tego nie rozumiem...
Ostatnio mam niezwykle dużo czasu. W dodatku pogoda za oknem - nie powiem, że chłodna, jest lato, a temperatura w zasadzie ciepła - deszczowa i dosyć "mokra" tak, że nie chce się wychodzić z domu. Dlatego spędzam całe dnie tu, gdzie czuję się najlepiej - w zaciszu mojego pokoju, w którym wypadałoby wreszcie posprzątać...Stwierdziłam jednak, że przeznaczę na to czas w sobotę. Tak więc nieustannie coś robię - maluję, poznając na nowo akwarelowe kredki, czy cienkie, miękkie ołówi; a także wiele czytam - za sobą mam już "Mistrza  i Małgorzatę" i tu muszę zaznaczyć, że owa książka wprawiła mnie w niewiarygodne osłupienie. Ku mojemu zdziwieniu czytałam m. in. o nagiej kobiecie szybującej na miotle, a także jej - również nagiej - służącej, lecącej na wieprzu, który poprzednio był człowiekiem. Gdy nudzą mi się już takie książki, sięgam po coś bardziej wymagającego mojego skupienia - "biologia na czasie" to jest to, co niezwykle mnie absorbuje ostatnimi czasy. Wiedzieliście na przykład, jaką rolę pełnią mikrotubule?  Niestety, zważywszy na to,  jak wszystko szybko mi się nudzi, porzuciłam biologię na temacie o wirusach, aby przejść do opasłej "Lalki" Prusa, którą będziemy omawiać w drugiej klasie. Tym sposobem zaoszczędzę czas z roku szkolnego i lekturę będę już miała przeczytaną. A gdy jesteśmy przy temacie lektur: wzięłam dziś do ręki moją ukochaną - "Pana Tadeusza" we własnej osobie i z zachwytem czytałam fragment o podglądaniu Zosi w ogródku.
W międzyczasie łamię zasady, które sobie ustaliłam i raczę się lodami o smaku toffi, czy przepyszną kawą mrożoną - ku wielkiemu utrapieniu mojego drugiego ja, dbającego o linię.

Poza tym doszłam do wniosku, że z przyjemnością poszłabym na jakieś przyjęcie - takie z klasą i elegancją, żeby trochę oderwać się od codzienności i pozachwycać się swoją "małą czarną", która wisi w szafie, by móc być trochę próżną. Tak, takie przyjęcia dobrze robią. To chyba oznacza, że czas poszukać jakiejś sztuki w teatrze...Ech, o ileż pomyliłeś się, Boże, zsyłając mnie teraz na świat...Dużo bardziej odnalazłabym się w epoce romantyzmu, o tak, ta epoka byłaby dla mnie w sam raz!

Pozdrawiam Was o północy, kiedy księżyc pragnie oświetlać twarze wszystkich śpiących kobiet...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

directxKursory na stronę