sobota, 7 września 2013

Ludzie. Nie ufajcie, nie warto

Zaufałam. Miałam w swoim życiu epizody, kiedy ufałam. Tylko dwóch ludzi mnie nie zawiodło. Tylko dwóch na tyle istnień ludzkich, jakie miałam okazje poznać! Teraz wiem, że tak nie wolno. Po prostu nie można już ufac ludziom. Nie wierzcie ich słowom. Nie wierzcie nawet gestom! Obecnie nic już nie ma znaczenia. I wszystko przemija. Nie wolno zawierzać innym, jak tylko sobie. Chcecie ufać? Liczcie się ze stratą, ze spustoszeniem w umyśle, w waszej psychice, w waszych sercach. A wtedy nic nie będzie jak dawniej. Będziecie się bać drugiego człowieka, zniszczycie być może coś, co nazwalibyście miłością. Bo nie zaufacie już kolejny raz, chyba, że jesteście na tyle silni, by pogodzić się z poprzednim błędem Waszego życia. A wtedy więcej niż prawdopodobne jest, że znowu zostaniecie oszukani. Zepchnięci na sam margines, jako nic nieważni. I będziecie znowu to czuli: strach, zdziwienie, niedowierzanie, smutek, rozpacz, czarną rozpacz. Dużo rozpaczy i pesymizmu. Dopiero wtedy Wasze życie naprawdę straci sens, kiedy stwierdzicie, że nie macie nikogo, kto by o Was zabiegał, kochał, troszczył się. Kogoś, komu by się chciało wysilić się na szczerość, na to, by móc zyskać Wasze względy. By być kimś w Waszym życiu.
A wtedy przychodzi rozpacz. Depresja. Nic już Was nie zadowoli. I będziecie uciekać od tego uczucia, tak jak teraz ja. Trzeba udawać, że jest się twardym. Muszę być silna - tak zawsze uczyli mnie rodzice. A ja chciałabym pobyć człowiekiem, móc się wypłakać i pomartwić, wyrzucić z siebie złość, całą nienawiść, napluć na świat. Ale nie. Więc uciekam w naukę, w znajomości, by nie myśleć. By zapomnieć. By po prostu nie kochać. By być cholernie obojętną.

A potem kolejny etap. Etap nienawiści. Będziecie nienawidzić całym sercem, całą duszą i ciałem. Będziecie pragnąć, by ten, kto Was skrzywdził, cierpiał dokładnie tak, jak Wy. Chętnie obrzucilibyście go błotem  i zdzielili kilka (dziesiąt) razy po twarzy. Niech wie, jak bardzo bolało! Niech poczuje, kim jest.
Chęć zemsty nie da Wam spokoju. Ale nieważne, ile razy się zemścicie, ból nie przejdzie, a będzie jeszcze większy. Bo trzeba przebaczyć, by być wewnętrznie wolnym i szczęśliwym. Ale jak wybaczyć, kiedy tak cholernie boli Cię dusza? Kiedy płaczesz każdej nocy, by nikt nie widział, kiedy zaciskasz pięści, jadąc autobusem, kiedy przygryzasz usta i raptownie nabierasz powietrza, by nie uronić łzy? To co było, nie wróci. A ja nie chce, żeby wróciło, bo wtedy i tak już nie byłoby jak dawniej. Po prostu: przepadło bezpowrotnie. I zostaje pytanie: po co było się w to pakować? Po jaką, kurwa, cholerę?

Białe Kocię...Moje kochane Białe Kocię...
 Wróciłeś.
Nie dasz rady przez to przejść sama. A ja jestem od tego, byś poczuła się pewnie.
Brakowało mi Ciebie.
Nie, nie brakowało. Dawałaś sobie spokojnie radę ze wszystkim. Czuwały nad Tobą siły. Ale ktoś, kto na Ciebie nie zasłużył, zbyt mocno Cię zranił.
Nawet nie wiesz,jak mocno. Pamiętasz, jak Ci mówiłam, że chcę miłości, żeby móc siedzieć na ławce w parku i trzymać się za ręce? Pamiętasz? To było najgłupsze marzenie na świecie.
Nie mów tak. Na świecie jest 7 miliardów ludzi. Skąd wiesz, gdzie jest Twoja połówka? To jest tak, że może była blisko (jakieś 20 km od Ciebie), a Tobie się wydawało, że ciągnie Cię do niego. I widzisz, to nie było to. Teraz już wiesz. Prawdziwa miłość znajdzie Cię sama. Nie będziesz wiedziała kiedy, ani jak. Nic nie rób, ani na nic nie czekaj. To przyjdzie naturalnie, a wtedy będziesz wiedziała, dlaczego ten typ musiał Cię zranić. Żebyś była szczęśliwa ze swoją połówką. Tą prawdziwą i jedyną. Każdy z nas ma takiego kogoś przypisanego. Koniec, kropka.
Może masz rację...
I jeszcze jedno: Będziesz wtedy czuła się kochana. Tak bardzo kochana, że będzie Ci głupio. Będzie chciał spędzać z Tobą każdą sekundę i nie będzie widział świata poza Tobą, wiesz? Tak właśnie będzie. Kiedyś. Jesteś młoda i tyle na Ciebie czeka...
Dziękuję. Może z każdym kolejnym dniem, będę patrzyła bardziej optymistycznie.Na razie czuję się strasznie. Zwłaszcza wieczorami, kiedy zostaję sama w pokoju. Gdy się sakleczycie, to ból nie jest taki straszny. Wiecie, gdzie Was boli i dokłądnie wiecie, jak temu zaradzić.  A gdy boli Cię w środku...To zaczynasz się dusić i nie możesz oddychać. Tak, tak, zabiłeś moje wnętrze. Jestem cmentarzyskiem uśmiechów i radości. Przechodziłam się ostatnio po nim i zapaliłam lampkę nad twoim nazwiskiem. Dla mnie już nie istniejesz. Przegrałeś swoją szansę. Pragnęło mnie trochę ludzi, a akurat ty dostałeś mnie praktycznie za darmo. I nie skorzystałeś, a wręcz odrzuciłeś. A teraz? Stwierdzisz, że nie znajdziesz drugiej mnie. Będziesz żałował. Ale przegrałeś sprawę. ;]
I dobrze mówisz. Przegrał. Niech da Ci święty spokój. Jeśli nie umiał docenić tego, co posiadał, to stracił to. I to on ma płakać, a nie Ty. Pamiętaj. Jesteś kobietą. Masz uczucia i swoją godność. Nie zasługujesz na takie traktowanie. A znajdzie się ktoś, dla kogo będziesz księżniczką. A teraz zmykaj się uczyć - to najlepsza metoda na rany. Zalep je nauką. Zmykaj, Kędziorku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

directxKursory na stronę